środa, 19 lutego 2014

Amarantus...

Człowiek uczy się przez całe życie. I nie są to jedynie czcze słowa... W ostatnią niedzielę Dominkowa Mama dowiedziała się od Cioci H. o pewnym niezwykłym specyfiku. Czytałam o nim cały wieczór i tak mnie zachwyciły informacje na jego temat, że postanowiłam podzielić się z Wami zdobytą wiedzą!

Amarantus, czyli szarłat wyniosły :-) Roślina uprawiana na całym świecie, obecnie nazywana zbożem XXI wieku.



Należy do jednej z najstarszych roślin uprawnych na świecie. Swoją popularność zawdzięcza "zdrowej" modzie na ekoprodukty i niezwykłym wartościom odżywczym. Ale o tym za moment.
W Polsce 90% upraw pochodzi z Lubelszczyzny. Roslina nie jest wymagająca, tym samym, łatwa w uprawie. Ziarna amarantusa mogą być prażone lub mielone. Zastanawiałam się do czego porównać jego smak... chyba najbardziej przypomina mi orzechy.

Pod względem wartości odżywczych przewyższa swoim składem nawet pszenicę. Zawiera więcej niż ona potasu, wapnia, magnezu i fosforu. Nie zawiera glutenu, a więc może być spożywane przez osoby dotknięte celiakią.
Reguluje poziom cholesterolu, zmniejsza ryzyko chorób serca i rozwój miażdżycy (poprzez zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych). Zawiera także skwalen- lipid opóźniający proces starzenia.

Szarłat jest lekkostrawny i niezwykle szybko dostarcza naszemu organizmowi energii (taki legalny i naturalny dopalacz ;-)  ). Z tego właśnie powodu był kiedyś podawany wojownikom.

Olej lub nasiona z amarantusa są wskazane dla osób z nadciśnieniem tętniczym oraz chorobą wieńcową.
Posiada wysoką zawartość błonnika i żelaza, bardzo dużą ilość łatwo przyswajalnego białka (wyższy stopień niż w przypadku mleka i mięsa). Działa także przeciwnowotworowo!

Reasumując :-) Nie znalazłam nigdzie informacji, aby amarantus szkodził. Jest to roślina polecana dzieciom, kobietom w ciąży, sportowcom, matkom karmiącym, osobom starszym, ludziom wykonującym ciężką pracę fizyczną,a także rekonwalescentom...

Poniżej kilka przykładów pod jaką postacią możemy owo cudo kupić:







Ciocia H. podpowiedziała, że prażony amarantus mozna dodać na przykład do jogurtu, posypać nim mięsko. W kolejnych postach na pewno podzielimy się z Wami przepisami,w których pierwsze skrzypce będzie ogdrywał szarłat :-) A może Wy czymś się z nami podzielicie?

2 komentarze: